Jeśli myślisz, że uliczni artyści, w tym głównie graficiarze, mało mają wspólnego ze współczesnym marketingiem jesteś w błędzie. Mało tego – jest wiele rzeczy, których od nich możesz się nauczyć. Nie wierzysz? Poniższy tekst pozwoli Ci zrozumieć dlaczego warto się nimi inspirować.
Odrobina historii
Początki street artu wywodzą się ze Stanów Zjednoczonych i sięgają początku drugiej połowy XX wieku. Samo pojęcie sztuki ulicznej jest terminem bardzo szerokim, który obejmuje wiele odmiennych działań artystycznych. I tak zaliczyć do niego można zarówno uliczne happeningi np. flash moby, jak i występy teatrów ulicznych i coraz bardziej popularne murale. Najwięcej emocji budzą wszelkiego rodzaju graficzne formy wypowiedzi, do których zaliczane są również graffiti. Wiedza na ich temat jest jednak odwrotnie proporcjonalna do liczby wpisów na ich temat.
To czym właściwie jest ten street art?
Street art (ten prawdziwy, nie mylmy go proszę z bohomazami na murach) podobnie jak content marketing ma na celu dostarczenie określonej wartości dla odbiorcy. I nie mam tu na myśli dostarczenia wartości dla pojedynczych jednostek, daje on wartość dla większej grupy społeczeństwa. Street art wywołuje emocje, zaskakuje, daje do myślenia. Najlepszym przykładem pozwalającym opisać graficzną sztukę uliczną jest Banksy.
Czy jest to graffiti? Tak. Ale jego przekaz jest na tyle mocny, że nawet największym przeciwnikom „mazania po murach” da do myślenia. Nie niszczy on przestrzeni publicznej, a ją wzbogaca.
Street art vs. content marketing
Przejdźmy jednak do sedna. Co ma wspólnego marketing treści z artystami ulicznymi i czego możesz się od nich nauczyć?
Powodów jest wiele, zacznę od tego najważniejszego:
1. Dostarczanie wartości dla odbiorcy
Możliwe, że się powtarzam, jednak jest to na tyle istotne, że robie to z pełną świadomością. Czy Banksy lub też inni artyści tego typu maluje dla pieniędzy? Dla sławy? Nie. Maluje dla samej sztuki, dla pokazania określonego przekazu. Oczywiście znajdą się i tacy, którzy zrobią wszystko dla rozgłosu, jednak prawdziwy street artowiec przede wszystkim kieruje się wartością, którą dostarczy odbiorcy. Świetnie opisuje to jedna z prac Banksy’ego – „Keep your coins. I want change”.
2. Położenie nacisku na spójny przekaz
Kolejnym ważnym elementem wykorzystywanym przez artystów ulicznych jest ich spójny przekaz. Nie zmieniają swojego stylu lub poglądów tak jak zmienia swoje pozycje chorągiewka na wietrze. Są konsekwentni w swoich działaniach. Tego właśnie powinny się uczyć od nich wszystkie firmy – bez względu na ich rozmiar czy też dochody.
Bycie spójnym można rozumieć również w inny sposób. To co tworzysz ma być zgodne z otaczającym Cię światem. Nie niszcz, tylko integruj. Prawdziwy artysta uliczny nie wytnie drzewa lub nie wyrwie krzaku by na jego miejscu stworzyć swoje dzieło. Wkomponuje je w swoją pracę, dodając mu jeszcze większy wydźwięk. Troszczy się o środowisko i o jego piękno, uwidacznia je. Jako przykład podać można świetny mural znajdujący się w Białymstoku.
3. Na dobry marketing wcale nie trzeba wydawać milionów
Jeśli robisz coś dobrze, wcale nie będziesz potrzebował wielkich pieniędzy na promocję. Oczywiście nie twierdzę, że content sam się wypromuje, nic bardziej mylnego. Wiedz jednak, że bez problemu można stworzyć coś świetnego stosunkowo małym kosztem.
4. Bądź kreatywny
Nie rób tego co inni. Wyznaczaj trendy, a nie za nimi podążaj. Wyróżnij się z tłumu. Choć zapewne słyszałeś te hasła już niejednokrotnie uwierz w ich moc. Nie twierdzę oczywiście, że wszystko powinieneś robić na opak. Nie w tym rzecz. Postaraj się jednak dodać do swoich działań odrobinę innowacyjności.
5. Nie zrażaj się po porażkach
Nie od razu Rzym zbudowano. Możliwe, że będziesz organizować wiele kampanii marketingowych i wiele z nich nie osiągnie spodziewanego sukcesu. Nigdy się jednak nie poddawaj. Wie o tym między innymi Julien de Casabianca, którego prace dwukrotnie zostały zniszczone na warszawskiej Pradze. I to do tego w ekspresowym tempie. Nie rezygnuje on jednak z przenoszenia sztuki na ulice miast. Jego dzieła ujrzeli między innymi mieszkańcy Nowego Jorku, Barcelony i Paryża.
I na koniec – tym wpisem oczywiście nikogo nie mam zamiaru przekonać do tego by wyszedł na ulice i mazał po ścianach. Szczególnie jeśli będzie chciał zrobić to pochopnie. Wtedy sztuka uliczna zadziała na jego niekorzyść, a on, podobnie jak w niedawnym czasie właściciel skateshopu AK47, będzie musiał zmagać się z rozwścieczonym tłumem mieszkańców.
Chciałabym jednak uwypuklić sposób działania Artystów ulicznych (tak, tak, Artystów przez duże A). To właśnie ich przekaz jest godny naśladowania, również przez specjalistów od marketingu.